Forum motoryzacyjne motokirc.pl

Ja byłem w podobnej sytuacji jak nasza urocza motorowerzystka Entuzja.
W domu pokłóciłem się z rodzicami, wsiadłem na motor i pojechałem(było to w lipcu 2005 r.).
Jechałem chyba z dobre 2 godz., po czym straciłem kontrolę nad moim Ogarkiem i wpadłem do rowu.
Znalazł mnie godzinę później jakiś szofer pod Bielsko-Białą. Motorek miał tylko nadłamaną manetkę sprzęgła.
Ja byłem już ledwo żywy, widziałem tylko białe światło. Karetka zawiozła mnie do szpitala w Bielsku, motor odstawili do zakładu mechanicznego. Także od śmierci dzieliły mnie dosłownie sekundy.

elektronic no to nieźlemusiales sie wkur*** :p

Byłeś trzeźwy czy pijany ?? Bo jak pijany to masz przewalone.

ja tam nigdy nie zwatpie w mojego komara , zetarzeje sie razem ze mna . Bedac juz dziadkiem bede jezdzil na Komarze . Po zatym ja tez chodze to liceum i jakos mam czas i na nauke i na jazde , tuning rowniez . Ja tam sie ucze od 2 do 4 godzin zalezy kiedy...

siema jak tak patrze na twoje przemyslenia to u mnie dzisiejszy dzien był taki sam nic mi sie nie chciało... najchętniej wziął bym motor i zapominając o wszystkim odjechał bym z wiatrem we włosach... niestety zima(której mam już dosyć!!) no i odległość z jaką rumak był(bo na działce go trzymam...) normalnie ten dzien byl lipny max nie życze nikomu aby taki kiedykolwiek miał... POZDRAWIAM