Forum motoryzacyjne motokirc.pl

Z moim kolegom który mieszka niedaleko mnie pojechałem do innego ziomka ktory mieszka troche dalej (3 km w jedna strone).
W czasei jazdy zagasły światła. Na miejsu zaczeliśmy sprawdzać elektryke. Okazało sei ze sie kabelek urwał w przełączniku długie\krótkie.
Potem jeszcze tata kolegi zauwarzył ze mam za wysoki wolne wolne obroty.
Wyregulował.
Potem jeszcze dokładnie ustawił przerwe na platynkach (nie miałem w domu szczelinomierza, musiałem ustawiać na oko) i sprawdził jaka jest iskra

Podługim pchani zeby ruszył przejechaliśmy jakies 500 m i zgasł.
Pchaliśmy go na zmiane przez ok 200m. Wtedy przypomniałem sobie ze nikt nie dokręcał świecy.
Dokręciłem tymi je....mi kluczami co były z ogarem
Znowu pchanie 200m
Założyłem fajke o której zapomniałem po przykręceniu swiecy
NIe jeździł idealnie ale koncu odwiozłem mojego kolege i pojechałem do domu.
POtem pojechałem do siebie ale po 100 metrach zobaczyłe ze węzyk jest przerwany i paliwo leje sie na droge. Dopchałem z powrotem do niego, wymieniliśmy weżyk i wróciłem do domu[/scroll]

Heh... Tak to jest jak się nie sprawdza wszystkiego przed jazdą ale fajna historia .

Miałeś pecha tego dnia ale i tak nie dużo pchałeś w porównaniu z innymi, którzy pchali np. 20 km

Totalny pech. Naprawde wiem co wtedy czułeś. Ja raz pchałem przez około 800m wiem że to mało ale zawsze coś

mi dzis tez sie urwal kabel krotkie dlugie... i tez zaczalem ustawiac zaplon... I NIE USTAWILEM i teraz moto nie dziala

ciekawa historia ale ja w takiej sytuacji wole dotoczyc się do domu a w domu zrobić wszystko na spokojnie a co do pchania to według mnie jest to całkowicie bez sensu jeśli nie odpali z kopa to reguluje i ustawiam a nie bawie w pchanie musi palic "o raz"

ja kiedyś pojechałem po paliwo ok 5km zatankowałem prubuje odpalić i co.. i nic pchałem go aż do domu okazało się ze to śrubki wina i tak pchałem pod górke

srubki?

Mi się zablokował łańcuch z przodu że musiałem do chaty pchać tak z 1km przy zablokowanym kole

Mi kiedyś dostała przebicia nagrzana cewka W/N i musiałem motór pchać 15km na chatę, ale jasno już raczej nie było... Trochę strach, że jakiś pedał pedofil psychopata zza krzaka wyskoczy... I nie ma na czym uciekać....

Michal200, współczuję ci, wiem, co musiałeś czuć Tak bywa

Ja wracając od kumpla przez pola pewny ze dojadę do domu ale wężyk mi sie przerwał i wachę zgubiłem ... no i zacząłem pchać moją ETZ 250 , 3km do domu i jeszcze zaczynało padać ... ze mnie płynął pot i deszcz na zmianę ;D