Forum motoryzacyjne motokirc.pl
http://motokirc.pl/

Wasze początki z motorowerami
http://motokirc.pl/przygody-f10/wasze-pocz-tki-z-motorowerami-t13504-15.html
Strona 2 z 5

Autor:  Olo [ Śro Cze 25, 2008 9:14 pm ]
Temat postu: 

Mi starzy dał się karnąć poldolotem też jak miałem 13 lat, ruszałem z piskiem opon spulany

Autor:  pawelak23 [ Czw Cze 26, 2008 8:43 am ]
Temat postu: 

Ja zacząłem jeździć samochodem coś około rok temu...
Ale jeżdżę tylko po podwórku :/

Autor:  Lukaaas [ Czw Cze 26, 2008 9:27 am ]
Temat postu: 

Ja tam zacząłem jakieś 2 lata temu był byłem u dziadka na wakacjach i podczas oglądania zdjęć z rodzinnej kolekcji załapał się kilka razy ogar 200 mojego taty na drugi dzień po 3 godzinnym przerzucaniu opon i innych gratów dokopałem się do ogara teoretycznie był sprawny ,ale ja się nie znałem i nic nie mogłem zrobić po południu przyjechał mój tato i jak zobaczył ''bzyka'' to się uśmiechnął dorobił nowe paliwo i pchaliśmy go około 30min potem aż zapalił ojciec zrobił 2 rundki zaczął mnie uczyć po 2 tygodniach i kilku nastu litrach paliwa zacząłem sam jeździć i tak do tej pory <spoko>

Autor:  Łowca Śrubek [ Czw Cze 26, 2008 1:10 pm ]
Temat postu: 

Ja kupiłem dwa lata temu Stellę. Nawet nie wiem jaki był mój argument do kupienia. Ostro zasuwałęm kosząc trawę, sprzątając w garażach i wynosząc śmieci... W końcu zarobiłem na drynkę i pojechałem po nią do ZG. Miała zepsuty gaźnik a poza tym teoretycznie miała być sprawna.... Okazało się że musiałem w niej wymienić 1/3 części...... W końcu po 2 miechach szarpaniny odpaliła i zacząłem się uczyć. Po 5 godzinach nauki potrafiłem jeździć na spokojnie i płynnie zmieniać biegi. Od tamtej pory zaliczyłem 5 gleb, z czego 2 poważne. xD
Ale jakoś nikt się tym nie zachwyca że mam motór.

Kiedy mój kuzyn stwierdził że sprzeda swoją motorynkę (kupił ją mniej-więcej w tym samym czasie) pomyślałem... Kurczę, więcej naprawialiśmy niż jeździliśmy... Ale w końcu mają motorki te swoje uroki i dusze.... Jestem teraz lekkawo pasjonatą. No i podporą kuzyna, który od roku 5 razy "sprzedawał" motorynkę. Ostatnio "niechcący" kupiliśmy 3 bzyka i ściągneliśmy wrak 50-T-3 xD

Autor:  dedaj4001 [ Czw Lip 03, 2008 11:10 am ]
Temat postu: 

Ciężko było i tyle :)

[ Dodano: 3 Lipiec 2008, 12:12 ]
na mojej 1 motorynie sie uczyło pół wsi jeżdzić :D

Autor:  Emil [ Czw Lip 03, 2008 1:57 pm ]
Temat postu: 

Mnie tata uczył 2 sezony na ogarze 200 i nic.Ciągle miałem problemy z odpalaniem tzn. nie miałem siły kopnąć ani pchnąć i sprzęgło za szybko puszczałem , ale dla chcącego nic trudnego.Żałuje ze go sprzedałem i kupiłem skuter.Teraz sprzedaje skuter i kupuje smsona.

Autor:  rydzu NGK [ Czw Lip 03, 2008 3:09 pm ]
Temat postu: 

ja to pewnego dnia z tato pojechalem na wioske . gdzy pzryjechalismy pod dzewem stal romet ogar 200 na jego widok tak sie ucieszylem spytalem sie braciaka czy moge pojezdic on sie zgodzil bez zadny problemow po jezdzie brat powiedzial czy chcem tego ogara bo on akurat zdal prawko wiec sie ucieszylem ale tata mowil ze za rok bo teraz za mody jestem ale czekam i za rok tata przywozi ogara tak bardzo bardzo sie ucieszylem z robilem nim rundke i zaczolol sie remont teraz aktualnie koncze w poniedzialek jezdie do lakierni kolor czarna roma i niebieskieblotniki i bak

Autor:  dedaj4001 [ Pią Lip 04, 2008 2:27 pm ]
Temat postu: 

ja sie dość szybko nauczyłem ale pamiętam jak pierwszy raz siadłem i byłą mokra trawa ja 1 i brrrr leże :D

Autor:  chopper1997 [ Śro Lip 23, 2008 12:30 pm ]
Temat postu:  Re: Wasze początki z motorowerami

Ja zacząłem w wieku 9 lat dostałem skuter na komunię(jeżdże nim dalej ale z
ręczną skrzynią biegów nauczyłem sie bo dziadek kupił honde shadow,fajna maszyna), a samochodem jeżdże bez problemu po polnych drogach jak jestem u dziadka, tyle że siędzę u taty na kolanach ale pedały naciskam sam i kieruje też, a tata siedzi tam tylko poto by jak coś mi wyskoczy zza plotu (np. jakiś samochód) to rzeby mógł pociągnąć za hamulec ręczny. :) <ok>

Autor:  Przemek9596 [ Czw Sie 28, 2008 3:09 am ]
Temat postu:  Re: Wasze początki z motorowerami

Hmm nie sobie przypomne...
Lipiec 2005 rok popatrzalem na necie na komarki na youtube troche filmikow i zaczelo mnie to krecic wiec tata mi naopowiadal roznych rzeczy jak jezdzil gdzie sie uczyl jezdzic itp... Pozniej pytalem sie po znajomych czy nie maja zadnego komara w szopie nikt nie mial.. pozniej zapytalem sie kuznyna komu on sprzedal swojego kadeta (obecnie jest moj ;d)poszlem sie zapytac koles powiedzial ze nie bo ostatnio na ryby nim jezdzi itp ale 13 sierpnia przed moimi urodzinami wyrwal gdzie simsona s51 i mowil ze chce sprzedac komarek oczywiscie na chodzie bylo spiecie swiatla nie dzialaja itp.na drugi dzien rano sie budze wychodze w pizamie na dwor taki zaspany idzie jego zona i mowi ze chce sprzedac za 150zl wiec odrazu telefon do taty tata mowi ze zobaczymy jak przyjdzie z pracy i tak przed moimi urodzinami dostalem od dziadkow 150zl normalnie bylem w niebo wziety odrazu biegne bo mame i idziemy dobra przyprowadzilem go na podworko obejrzalem pozniej przyszli goscie.... Na poczatku bylem za maly ale tata na bagazniku siedzial w moje urodziny i probowalem ruszac bo za szybko sprzeglo puszczalem i na swiece bralo ale pozniej poszlem tam gdzie aktualnie jezdze tata mnie musial podtrzymac zebym nie spadl i jak ruszylem to 45 km bylo pozniej sie nie umialem zatrzymac i dostalem opieprz ze nie umiem jezdzic itp. Jak narazie przewrocilem sie jeden raz bo po podworku jechalem i o stopke mi sie waz do podlewania zachaczyl i gleba koma na biegu na mnie (jechalem w laczkach)palec duzy od nogi w tylniej zębatce i jeszcze gaz mialem takiego krwiaka ze o jezu... Pozniej juz normalnie jezdzilem troche komar sie zepsol przyszedl drugi (ktory obecnie jest w czesciach) rozebralem oby dwa i chcialem z 1 zrobic 2 ale sie nie udalo komary staly w czesciach w starym domu wujka ale trzeba to bylo wyniesc bo kuzyn sie wporwadzal wiec wszystko pod wiate i skladalem tak z 1 miesiac z tygodniowa przerwa bo w anglii bylem zlozylem jednego wymienilem platynki i jezdze nim do dzisiaj i tak go zlozylem ze dzisiaj po tygodniowej przerwie bez pompowania paliwa odpalil za 2 kopem (bo kolega odpalal za 1 a to taki ciotmen ze nawet komara odpalic nie umie)...
A moja historia jezdzenia samochodem jak wujek na wsi dal sie przejechac maluchem i tak sie nauczylem jezdzic ze jak bym mial prawko to bym caly swiat objechal pozniej jak 2 wujek kupil malacza to juz dostalem takiej smykalki do tego ze mowil ze ma malo paliwa i nie moge pojezdzic dokuczacz o kurde ale sie rozpisalem...

Autor:  Driver [ Czw Sie 28, 2008 9:43 am ]
Temat postu:  Re: Wasze początki z motorowerami

Lato 2005r... Miałem 9 lat... U kolegi mieli 4 piździki i 1 Jave 350TS... Zresztą mają do tej pory... Mama Kamila wyciągnęła komara z szopy i poprosiła nas abyśmy go wyczyścili... Ojciec kumpla zalał paliwem i kopie... Od 2 zapalił :D najpierw jechał dookoła podwórka kamil na 1 :D Potem ja :) żadnej gleby... ale nawet dostawałem do nóżek :D

Styczeń 2007 znalazłem na allegro ogara 205 i motorynke, wyglądały super. Pojechaliśmy najpierw do Alwerni po motorynke, igła. Pierwszy kop, wszystko ZMD prócz tłoka i łożysk na wale, cycl R1. Do tej pory bezawaryjna, pierwszy kop i w ogóle... Tylko mój brat miał wypadek i rozwalił przednią lampę i lekko skrzywił widełki... Lampa wymieniona na nową z allegro od MULTICAR'a :)
Później pojechaliśmy do Rybnika, a właściwie Wodzisławia Śl. Romet odpalił 1kop, przejechaliśmy się, super, dobra moc i paliwa brakło <lol> Po przyjeździe do domu była już godzina 24, wypakowaliśmy sprzęty i do domciu na kolację :D po tygodniu zalaliśmy go z tatą paliwem i motorynke też, romet nie daje iskry, motorynka śmiga... Zawiniła Fajka. Wymieniliśmy. No i chodził. Na wiosne pojeździłem no i silnik do kapitaliki. Po kapitalce już jeździł :)

A co do samochodu, to pierwszy raz rok temu z tatą na kolanach, z czasem już sam... W tym roku to
Cytuj:
jak bym mial prawko to bym caly swiat objechal
:)

Autor:  kamis11 [ Czw Sie 28, 2008 2:36 pm ]
Temat postu:  Re: Wasze początki z motorowerami

Ja kupiłem motorynke rok temu też w wakacje ;p, na początku chciałem odpalić ją ze sprzęgłem spulany , na początku jeździłem na jedynce potem dwa i powoli na mojej drodze, ma około 200m, bałem sie jeździć full, ale teraz i tak jeźdże full po drodze. CISZA

Autor:  kazik3193 [ Czw Sie 28, 2008 3:32 pm ]
Temat postu:  Re: Wasze początki z motorowerami

A moje początki wyglądały tak...Kolega kupił sobie simsona s51 i jakoś wyszło że dał mi sie przejechać na jedynce potem jeszcze jeden kolega na jawce też na jedynce i za jakiś czas normalnie brali mnie z dwójki na pych i tak jakoś nauczyłem sie jeździć..I co jakiś czas dosiadałem ich gabloty... Potem z rok nie miałem moto mocno zbierałem ale sie nie mogłem do zbierać. Aż w końcu koleżka miał na sprzedaż komara 2350 (3) i przyszedłem z kolegami i oni go próbowali odpalić ale coś było z paliwem i co jakiś czas zaskakiwał no i odpalił i gaźnik sie przelewał i nie było pokrywy od magneta i wybuchł pożar..Koledzy przyjechali komarkiem a komar cały w piasku..I koleżka sie pyta "a co on taki brudny" to oni do niego "aaa odpalił i kręciliśmy bączki <hahaha> " i na ucho kolega mi powiedział nie bierz go on nam sie podpalił..No ale co tam nie posłuchałem i kupiłem go za 126zł :D I w drodze powrotnej miałem ofertę sprzedania komca za 200zł ale odmówiłem :) Starszy odpalił komarka i ujeżdżaliśmy go dzień i noc i po trzech tygodniach zamieniłem sie za jawke mustanga.. Pojeździłem nią z 4miechy.. Sprzedałem jawkę za 200 zł kupiłem charta potem drugiego i trzeciego dostałem na urodziny :D No i chartem bujam sie do dziś ;)

Autor:  kay [ Czw Sie 28, 2008 4:45 pm ]
Temat postu:  Re:

Olo napisał(a):
Mi starzy dał się karnąć poldolotem też jak miałem 13 lat, ruszałem z piskiem opon spulany

no ja w wieku 11 lat se corsą zapitalałem <faja>

Autor:  Linux [ Czw Wrz 11, 2008 7:42 pm ]
Temat postu:  Re: Wasze początki z motorowerami

W wieku 11 lat dostałem motorynkę :-) Jak na nią wsiadłem pierwszy raz wrażenie było dziwne. Ale nauczyłem się 2 dnia zmieniać biegi i używać sprzęgła i wszystko było ok... następnie motorynkę oddałem (była ona pożyczona na wakacje)... i rok później tata kupił mi Rometa Kadeta << to jest maszyna... po 3 dniach poszła do mechanika zarobion a on ściągnął ze mnie 200zł za wymianą kondensatora :| ale cóż Kadet przez 2 lata nawet nie piknął już :) zero napraw lać benzynę i jeździć <spoko> Nawet po zimie podpalił od kopa :D
i lipca tego roku :) zakupiłem Charta do codziennej eksploatacji...

* co do samochodu do od 12 roku życia śmigam sam po polnych drogach gdy dojeżdżam z rodzicami do działki :-) (oczywiście tata siedzi jako pasażer, ale wszystko robię sam <lol>

Strona 2 z 5 Wszystkie czasy w strefie UTC (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/