Historia o głupocie i bezmyślność kierującego czyli mnie
Jechałem sobie patrze a przedemną wielka kałuża , rozlewisko na szerokości całej drogi i kilku metrów długości a że nie było jak objechać tej ulicy to postanowiłem ją przejechać , myślałem że bedzie płytka i przejadę a tu wjeżdżam , ee płytko a połmetra dalej Ogarek chlump , zatopiło rurę, zgasł wody było do połowy silnika prawie pod schowek
na narzędzia
A ja zchodze wody po kolana w środku kałuży i wychodzę . Cały zamoknięty , 2km do domu i pcham jeszcze przez centrum miasta . Dopiero później pukałem się w łeb jaki ja jestem głupi że wjeżdżam w takie coś Ale nic się motorkowi nie stało jak przyjechałem to wysuszyłem go , woda weszła do iskrownika i jak odkręciłem pokrywę to się pełno wody wylało ale jak wyschnął to już śmigał równo.
Bo tam rura wywaliła.
. Kolega tak kiedyś wjechał do rzeki na WSK, w tłumiku miał wodę.
