Witam wszystkich!
Głupio mi to pisać, bo jestem już doświadczony w Ogarku 200 no ale kurde nie mogę rozgryźć jednej rzeczy
Jechałem sobie latem z bratem moim ogarkiem i niestety w lesie rozleciały mi się platynki, nie wiedziałem, że się rozleciały, myślałem, że to wina gaźnika czy coś, więc przeczyściłem i próbowałem odpalić go. Kupiłem nowe, założyłem i... D***... Wymieniłem wiec cewki: świetlna, zapłonowa przy magnecie i zapłonowa butelkowa, kupiłem nową świecę. Wszystko ładnie po podłączałem i... dalej d***. Przewody wys. napięcia też zmieniałem i tez to nic nie daje. Co lepsze to gdy włożę palec do fajki to jakiś prąd jest, ale za slaby, by wytworzyć iskrę. Co ciekawe pewnego dnia przyszedłem do garażu i poruszałem trochę kabelkami, włożyłem palec do fajki, obróciłem kopniakiem i jak mnie nie pier******* to aż odleciałem 
Bylem happy, wszystko dokręciłem, złożyłem, wyszedłem na zewnątrz by go rozkręcić (rozwaliła mi się sprężyna od kopniaka to odpalam na pych) a tu znowu d*** platynki o ile dobrze pamiętam są lekko brązowe (dawno nie bylem w garażu, jutro pójdę to sprawdzę, bo zabieram się za remont innego ogarka). Platynki mogą być minimalnie krzywo, ale jak już to w takim stopniu, ze młoteczek nie uderza cala powierzchnia o kowadełko, czyli przesunięte jest jak gdyby w bok.Ktoś ma jakieś pomysły? Czy to może zapłon? No ale jakiś prąd jest, wiec to niby sprawa przewodów... Aha zapomniałem napisać, że zrobiłem takie tymczasowe obejście dla kabla idącego od cewki zapłonowej w magnecie do cewki zapłonowej butelkowej i dalej to samo, czyli przebicie na tym kablu odpada. Może to przebicie na innych kablach?
Proszę o konkretne odpowiedzi
Z góry thx
Używaj Polskich znaków i uważaj ze słownictwem / Dawideq
Ale za to porobilem trochę polerki 