Było to w piękny, słoneczny dzionek. Zadzwoniłem do kumpla z propozycją wyjazdu nad jezioro Chechło. No i tak o 16:00 wyjechaliśmy. Droga pokonana bez problemów [o dziwo]. Zajeżdżamy tam na miejsce i jedziemy, jedziemy... i w pewnym momencie Tomek krzyczy: spierdalaj!!! policja!!!. No ale jużbyło za późno. Zawołali nas na kontrole a ja już zesrany. No i mówi ten posterunkowy czy ktoś tam: chłopcy pokażcie dokumenty. No i Tomek wyciąga bo on na białych blachach. Obejrzał i pado do mnie że ja też mam pokazać. Ja oczywiście bez papierów, karty i zadnych dokumentów, mówie, że nie wziąłem ze sobą. A on na to: to teraz imie nazwisko, motor na parking i sprawa w sądzie. Ja jużkurwa myślałem ze zemdleje jak mi zaczął wyliczaćkoszty... Ale jak zobaczył omije nerwy to mówi: no dobra chłopcy, co chcecie za karę. A tomek pado że możemy nad jeziorem posprzątać. policjant sie zaczął śmiać i mówi że mamy iść do domu no i żeśmy poszli... na drugi brzeg mopliki w krzaki i i tak się kąpaliśy ale sie ufarciło kosmicznie
=]
HWDP !
pojebani... Pały weszły do środka, zobaczyły znajomą twarz, a mianowicie Grzegorza (ojca Kornela) pracującego w psiarni(tj. w pałah) , a że to był kolega, darowali mu mandat i zapomnieli o zaistniałej sytuacju że tak powiem 
Jestem sąsiadem pana Grzegorza. Ciekawe czy mi by tak darowali. POzdr all
