a wiec . jedziemy z kolega na romecie50t-1 (12 lat) wieczorem przez las , sloncze juz zachodzilo jestesmy juz z 4 km od chaty i zaczelo rumaka dusic okazalo sie ze zupy zabraklo . jestesmy na kompletnym odludzu 1 dom na krzyz to kolega mowi ze chcmy moze odpali cos benzyny ... idziemy wypada gosc wygladal jak jakius szatanista kolega sie pyta a on ze nie ma

. ziomal prawie placze

w poblizu byla wojenna rampa do czolgow gdzie zekomo spotykaja jacys hipisi albo szatanisci i on mowi ze nie idzie obok tego (droga 4 k) , poszedlismy droga dluzsza (z 6 km) bieglismy nawet jeszcze po drodze w lesie stali jacys goscie

takuiej sily w nogach dostalem ze h*j do domu wrocilem jak bylo ciemno
