Dzisiaj o 17:27 wyjechałem z domu w kierunku Czeladzi chcąc zrobić kółeczko na parkingu i wrócić do domu jak Bozia kazała... dojechałem do celu i wracam sobie, a tu sie silnik krztusi dusi i staje... mało paliwa... dałem rezerwę, odpaliłem i przejechałem spokojnie 1 km, a tu to samo - przechylam na lewą stronę, jadę 200 m i znowu to samo aż w końcu przechylanie nic nie dało - stanąłem. Miałem do domu jakieś 13 km. Włączyłem światła żeby mnie jakiś TIR nie grzmotnął pzrypadkowo i pchałem i pchałem i pchałem. Dotarłem do stacji nie mając złotówki, ale że to była mała stacja LPG to usłyszałem tylko "Przykro mi, nie mamy benzyny". I tak nie miałem ani złotówki. Pcham dalej i pcham i pcham a tu ciemno naookoło jak w du***. Ehhh całe szczęście że mam akuś 6V 10Ah który dzielnie zniósł niedoładowani i świecił mi wiernie w czasie tułaczki. Dotarłem do stacji benzynowej, ale pan uprzejmie stwierdził ze wszyscy mówią że zapłacą i nie dał mi nawet 0,5 litra paliwa (DWA ZłOTE - LUDZIE, CZY TO TAK DUZO ??) No to pcham dalej pcham dalej a zeby poprawić sobie humor śpiewam sobie refren Bloodhound Gang - Fire Water Burn: "The roof, the roof, the roof is on fire,
the roof, the roof, the roof is on fire,
the roof, the roof, the roof is on fire,
we don't need no water let the mother fucker burn,
burn motherfucker, burn" oraz System of a down - Chop Suey! "Father, into your hands I command my spirit, why have you forsaken me ?" i te klimaty

Dotarłem do domu, odstawiłem sprzet, dałem buziaka w bak i wkroczyłem do pokoju... Porobilem fotki

No i mam pzreżycie oraz nauczkę by zawsze przed wyjazdem patrzeć do baku i zawsze mieć przy sobie w papierach DYSZKĂ�Ă
na ewentualne "coś". Wyciągnijcie z tego wnioski
![:] :]](https://motokirc.pl/images/smilies/krzywy.gif)