Forum motoryzacyjne motokirc.pl

Dzis o godznie 17. jade do qumpla i jedziemy na stacje po paliwo. Jadąc drogą simek zaczął przerywac i gasnąc, jakimś cudem dojechałem do qumpla. Przyszedł kolega i jedziemy po drodze simson przerywa i gasnie, wracamy do niego i czyscimy gaźnik., pod domem u niego zoorientowałem sie ze odpadła mi kopka. Po wyczeszczeniu gaźnika dalej działo sie to samo, ale zato moją kopke znalazłem (gdzy ja zobaczyłem spadłem zmotoru (efekt: rozdarte spodnie i moje ukochane kalesony )xD. Jakimś cudem dojechaliśmy na stacje zaatankolismy i wracamy, po drodze kapnołem się zę winowajca był kabelek od wyłącznika który stykał sie z masą. Jeszcze po drodze urwał mi sie uchwyt do trzymania nóg. Gdzy jechało sie całkiem nieźle chciałem depnąć simkowi ile wlezie, niestety miałem słabe światła i nie zauważyłem zakrętu zobaczyłem ze przedemną znajduje sie rzeczka to ja but po chamulcach qumpel zeskoczył a ja na boku zatrzymałem sie 2 m przed rzeczką.
Potem całą drogę kierował qumpel, pojechaliśmy pod szkołe. Pod szkołą qumpel chce włączyć jedynka a tu pupa* odkręciła sie śrubka od nóżki od zmiany biegów i nóżka swobonie latała. Motor był na trójce noto sprzęgło i odpalamy na pych na trójce, podczes tego rozregulowało mi sie sprzegło. Wkurowiny wróciłęm do domu i odstawiłem simka do garazu. Następnym razem wyciągne go dopiero na lato. Wszystko to zadżyło sie w przeciągu 3 godzin. To musiał być zajebisty pech :(

na przyszłość radze regularnie dokręcać wszystkie nakrętki

A ten kabelek od wyłącznika to mnie rozbroił xDxD wyrwałem go i zakleiłem izolacją xD

izolacją dobre rozwiązanie