Forum motoryzacyjne motokirc.pl

Pewnego dnia kiedy posiadałem jeszcze mojego Ogara 200 próbowaliśmy z kuzynem stanąć dęba i ujechać kawałek. Najgorsze było to iż wszystko robiliśmy przy rzece (dokładniej to przy Wiśle). Po kilku próbach udało mi się stanąć dęba lecz po chwili znalazłem się w rzece razem z moto. Kuzyn pomógł mi się wydostać ponieważ było dosyć głęboko i wiry wodne od żwirowni były dosyć mocne to nawet nie próbowaliśmy ratować Ogara. Do dzisiaj gdzieś na dnie pewnie leży. Ale za 0,7 to i tak była niezła zabawa.

Szkoda go ale moze zrobic jakas stalowa kotwice mocna line i rzucac moze go wyciagniesz (z jakiego miasta jestes??)

ja bym próbował ratować.ale jak już ktoś go znalazł to musiał mieć zabawe.może jakiś wędkarz.ryba ryba,o ogar

BANNN!

o kurde szkoda ogara pewnie ktoś go znalazł i sobie jedzi

pawlez, wpadnij sobie do Wisły, bez Ogara. Zobaczymy jak będziesz kozaczyć.
Proszę, zamknijcie tą książkę z baśniami