więc taki mam problem:
Mam ogara z silnikiem dezamet (taki jak w pitorynie)
Silnik do tej pory (to znaczy do momentu aż się s psuł
hehehe) był jak żyleta, odpalał za pierwszym razem na zimnym ładnie chodził miałem ten motorek ok. pół roku (od kuzyna dostałem nigdy jej nie remontował trochę dożynał [palił gume])I zaczęły się schody coraz gorzej odpalał trochę się dławił.
Pewnego dnia to było we wrześniu wybrałem się z kolegami do lasku i kiedy przejechałem ok 4km zgasł tak sam z siebie (paliwo było pamiętam nalałem prawie pod korek) odpaliłem go znowu myślałem że wszystko OK ale było przeciwnie, kawałek dalej znowu historia się powtórzyła.
Zawróciliśmy do domu ale już nie dojechałem nie odpalił i dupa a do tego zgubiłem kopke. Od tamtego czasu nie odpaliłem nie wiem co mogło się stać może wiecie co to może być. Pytajcie to powiem wam więcej informacji. A później jeszcze raz udało mi się to odpalić ale gasła od razu musiałem dodawać trochę gazu ale i tak po minucie gasła nawet jak gaz dałem prawie na max. Wujek mi mówił że to może simmeringi, że jakieś może lewe powietrze bierze.
Informacje (te najważniejsze)
-gaźnik wyczyściłem calutki i nic
-zapłon ustawiony był i po tym przypadku wujek zaglądał ale mówi że było dobrze ustawione
-iskra jest wczoraj sprawdzałem
-jak zapytacie to powiem co tam jest jeszcze
Dziękuje i pozdro!
