Forum motoryzacyjne motokirc.pl

Drugą moją przygodą zaraz po tej pierwszej było przez cały dzień ściganie się z kolegą (Karolem) który jeździł motorynką z silnikiem Rometa. Lataliśmy po wiosce cały dzień w te i z powrotem, jeździliśmy po łąkach robiliśmy kółeczka na polnej drodze aż w końcu po obiedzie wymyśliliśmy zawody żużlowe, myślimy fajna sprawa ale gdzie i jak? Jak tylko trochę pokropiło u wujka Bogdana za stodoła były dwa silosy i w tym jeden przelotowy między jednym a drugim różnica poziomu była około metra taki spad był na szerokości, pomyśleliśmy że to idealne miejsce ponieważ jest tam mało trawy a ziemi bardzo dużo. Wzięliśmy wąż ogrodowy i podłączyliśmy się do kranu niedaleko i przez około godzinę polewaliśmy w większości na zakrętach wodą było to męczące ale robiliśmy to na zmianę i jakoś to szło zwłaszcza że myśl o tym że zaraz będzie taka jazda ładowała w nas akumulatory:) Gdy już skończyliśmy czas na wyścig zaznaczyliśmy start odpaliliśmy maszyny i ruszyliśmy ścigaliśmy się na naszym torze przez około 3 godziny non stop czasami zdarzyło się że trzeba było pomóc podnieść z błota ale to było fajne:) po tym wszystkim byliśmy tak wykończeni że masakra. Trudno się dziwić nasz tor miał 5x 13 metrów nasze motorowery na każdym z zakrętów driftowały bokiem:) To były piękne chwile:) Uznaliśmy na koniec że jest remis bo cały czas jeden drugiemu i odwrotnie siedział na ogonie. Ciężko opisać jacy byliśmy brudni bo tym żużlu:) Ale z całą pewnością było warto:) pozdrawiam już niedługo napiszę o kolejnej mojej przygodzie.